Kwiecień, maj, czerwiec, lipiec, sierpień, wrzesień, październik,
listopad, grudzień... Dziewięć miesięcy oczekiwania od kiedy
moja aplikacja została zaakceptowana. Dziewięć miesięcy, które minęły
szybciej, niż się spodziewałam. Od kwietnia do lipca żyłam w oczekiwaniu na
Opener Festival, potem leżąc na plaży w Mielnie, jednej z najgorszych
nadmorskich polskich miejscowości, miejscu wypełnionym dresami, blacharami i
dyskotekami poniżej poziomu szanującego się klubowicza. No ale czego nie
robi się dla kochanej Mamy, która lubi tam jeździć na wieczorki taneczne. Nagle
znalazłam się na Audioriver Festival, gdzie spędziłam niezapomniane
momenty na koncertach m. in. Netsky, Rudimental, Paula Kalkbrennera,
Gesaffelstein, imprezę na łodzi z Piotrkiem Bejnarem, oraz porządne
porażenie cięższą elektroniką w wyborowym towarzystwie. Tak, pokochałam
elektronikę! Więc czemu by nie ruszyć do Berlina, mekki muzyki
elektronicznej? I ta właśnie decyzja zmieniła moje życie o 180 stopni.
Zahaczyłam o Berlin Festival (dzięki Adam), poznałam kogoś wyjątkowego,
zarobiłam na podróże po Hiszpanii, niestety wydając prawie wszystko przed
wyjazdem na wracanie do Berlina i wypad do Londynu. Wow, dopiero
teraz widzę, jaki to był niesamowity rok, a jednak mam wrażenie, że
najlepsze przede mną. I tu przechodzimy do mojego wyjazdu. Erasmus w Vigo,
w Galicji, Mieście Oliwnym położonym nad Atlantykiem. Mieście, które
zniechęca turystów częstymi opadami, a zachęca malowniczymi plażami i
ogromnym portem, z którego ryby trafiają do całej Hiszpanii. Obowiązują
tam dwa języki: galicyjski i hiszpański, którego nauczenie się jest moim
głównym celem wyjazdu. A pozostałe cele? Poznawać inspirujących ludzi,
odkrywać nieziemskie miejsca, odnaleźć siebie. I oczywiście chodzić na zajęcia.
Częściej lub rzadziej. Co warto zabrać ze sobą na Erasmusa? Ja zabieram moje
przyjaciółki i rodziców, przewodnik po Hiszpanii, fiszki, prostownicę, głośniki
i marzenia, czyli wszystko, co najważniejsze. Będę tęsknić, ale i
pochłaniać każdy dzień mojej nowej przygody. Bloga chcę prowadzić dla
przyjaciół i rodziny, ale kto wie, może zainspiruję kogoś do wzięcia się w
garść i wyjechania na Erasmusa, korzystania z życia? Mam taką nadzieję :) Póki
co czas się zbierać na samolot do Barcelony. Mmmm brzmi wspaniale, kiedy
za oknem śnieg i -10C!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bede tesknić:*
OdpowiedzUsuń